
Kiedy dziecko wchodzi w okres dorastania, nasza rola rodzica także się zmienia. Wiąże się to z tym, że jesteśmy przez nie odbierani inaczej i odrzucani w roli kontrolujących opiekunów i wychowawców. Niezmienna pozostaje jednak potrzeba więzi i bycia w relacji.
Przeczytaj fragment książki „Jak zrozumieć nastolatka”
Kup książkę w pakiecie:
[product id="26762, 26761, 26760"]
Zmieniająca się rola rodzica, zmieniająca się relacja
Kiedy dziecko wchodzi w okres dorastania, nasza rola rodzica także się zmienia. Wiąże się to z tym, że jesteśmy przez nie odbierani inaczej i odrzucani w roli kontrolujących opiekunów i wychowawców. Niezmienna pozostaje jednak potrzeba więzi i bycia w relacji.
- Czujesz się coraz częściej zagubiony i bezradny, gdy widzisz, że dotychczasowe sposoby dogadywania się z nastolatkiem czy nastolatką nie działają?
- Jesteś bliska poddania się, kiedy robisz, co możesz, a i tak wszystko na nic?
- Coś ci mówi, że ta sytuacja wymaga innego podejścia i jednocześnie nie wiesz, na czym to ma polegać, co będzie skuteczne?
Jesper Juul twierdził, że w momencie gdy dziecko wchodzi w okres nastoletni, kończy się tak naprawdę wychowanie i zaczyna zupełnie nowy rozdział budowania relacji99. Potwierdzają to doświadczenia moje i innych rodziców nastolatków, z którymi rozmawiam na warsztatach czy konsultacjach. W okolicy 12. r.ż. rodzic przestaje być dla dziecka superbohaterem i wszechwiedzącym, nieomylnym autorytetem, w który dziecko jest wpatrzone. Przestaje być tym, którego zawsze warto słuchać. Rola rodzica się zmienia, ale co ważne – nie zmniejsza.
Krytyczne myślenie pojawiające się z całą mocą jako efekt rozwoju kory przedczołowej w wieku dorastania pozwala nastolatkowi patrzeć na nas trzeźwiej i oceniać nasze zachowania. Dorastające dziecko zaczyna kształtować własny światopogląd, poszukiwać wartości, które mają dla niego sens, i obiektywnie, a nawet krytycznie postrzegać rodziców. Zadaje sobie pytanie: „Kim jest osoba będąca moim rodzicem?”. Zaczyna uważniej nas obserwować i analizować, podawać w wątpliwość nasz sposób myślenia, życiowe wybory czy konkretne zachowania. Zauważa niespójności między tym, co głosimy, a tym, jak żyjemy. Jest to czas weryfikacji wartości rodziców, ich światopoglądu czy postawy. Dla nas: czas trudnej konfrontacji z obserwacjami czy poglądami nastolatka. Ojciec może usłyszeć, że nie ma prawa zabraniać synowi palenia, skoro sam pali. Matka zaś, radząc nastoletniej córce, aby zwracała uwagę na to, z kim się spotyka, usłyszy, że jest ostatnią osobą, która może się wypowiadać w tym temacie, bo żyje z człowiekiem, który jej nie szanuje. Młodzi stawiają przed nami lustro i nas punktują. I jakkolwiek może to być trudne czy bolesne – jest potrzebne.
Z życia wzięte
Pamiętam, jak kiedyś – podczas spięcia z moim starszym 16-letnim wówczas synem, gdy nie chciałam się zgodzić na kolejny wieczór późnego powrotu do domu – usłyszałam od niego: – I ty niby jesteś ta empatyczna, ta, co uczy ludzi rozumienia innych! A własnego syna nie potrafisz zrozumieć! Kwestionowanie rodziców oraz reprezentowanych przez nich przekonań jest niezbędne w procesie dorastania, aby dziecko mogło się wyodrębnić jako niezależny młody człowiek o własnej tożsamości, poglądach i wartościach oraz umiało z czasem oddzielić się od rodziny i rozpocząć własne, samodzielne życie. Część rodzinnych wartości przyjmie jako swoje, a część porzuci jako nieprzystające do rzeczywistości czy pomysłu na siebie i własne życie. Poszuka nowych, bardziej dla niego adekwatnych i atrakcyjnych. I to jest normalne, a nawet rozwojowe. Konieczne młodym do tego, by stać się odpowiedzialnymi dorosłymi, dojrzałymi ludźmi. Rodzic w tym czasie może być do tego stopnia negowany, że staje się wręcz antybohaterem dla nastolatka, który potem – już jako dorosły – przez znaczną część życia będzie robić wszystko, aby tylko nie być do matki czy ojca podobnym. I to też bywa niezbędne dla dziecka, aby mogło się wyodrębnić, czy wręcz wyzwolić od rodziny, szczególnie jeśli go ona ogranicza czy nawet działa na niego destrukcyjnie. Ważne, aby młody człowiek otrzymał w tym trudnym okresie wsparcie i zrozumienie, choćby od przyjaciół i bliskich mu osób czy też sięgnął jako starszy nastolatek czy młody dorosły po wsparcie profesjonalisty.
Aby w tym pełnym wyzwań dla relacji rodzic–dziecko okresie zacieśnić więź i utrzymać z dzieckiem kontakt, potrzebne jest przedefiniowanie roli rodzica i przekształcenie charakteru łączącej ich relacji. Nie tylko bowiem okres pierwszych trzech lat życia i zbudowane w nim poczucie bezpieczeństwa oraz bezwarunkowej miłości i akceptacji decydują o tym, jak zdrowym psychicznie i wewnętrznie zintegrowanym człowiekiem stanie się dziecko. Drugi taki kluczowy etap rozwoju o olbrzymiej roli i wpływie na kształtowanie się charakteru, samodzielności i umiejętności życiowych człowieka to właśnie okres dorastania i związane z nim wyzwania. Rodzi to dla nas, rodziców, kolejną szansę na odegranie znaczącej roli w rozwijaniu się dziecka w kierunku, który pozwoli mu stać się zdrowym, zrównoważonym wewnętrznie i szczęśliwym dorosłym.
Warto, by ta rola oraz sposób, w jaki możemy wpływać na młodych i ich wspierać, się zmieniły, aby uwzględnić specyfikę tego etapu, poziom osiągniętego przez dziecko rozwoju i samodzielności oraz jego zmieniające się potrzeby. Te, które najbardziej dochodzą do głosu, to potrzeba autonomii, zaufania i akceptującego, życzliwego przewodnictwa. Dorastające dziecko pragnie, aby mu zawierzyć, zaufać, że da sobie radę, dać mu wpływ do decydowania o sobie i swoich sprawach bez sprawdzania, odpytywania i kontrolowania. Nie znaczy to, że mamy się usunąć z jego życia i nie wtrącać do niczego. Wręcz przeciwnie. Jesteśmy nastolatkom bardzo potrzebni do kształtowania ich niezależności i odpowiedzialności osobistej w bezpiecznych warunkach.
Nastolatek potrzebuje w tym czasie – tak samo jak wcześniej – czuć się kochany i akceptowany bezwarunkowo takim, jaki jest, ze swoimi nastoletnimi frustracjami, wybuchami złości, wahaniami nastroju i irracjonalnymi zachowaniami (co nie oznacza zgody na wszystkie zachowania). Potrzebuje zrozumienia dla młodzieńczej potrzeby eksperymentowania i szukania wrażeń oraz towarzyszenia mu w zrywach poprzez pokazywanie ryzyka i potencjalnych pułapek czy niebezpieczeństw, których sam w swojej nastoletniej hiperracjonalności nie dostrzega. Potrzebuje od nas informacji zwrotnej na temat swojego zachowania i swoich wyborów oraz naszych opinii, które może wziąć pod uwagę. Przy starszych nastolatkach niekoniecznie znaczy to, że nas posłuchają. Ważne jest natomiast, aby znali stanowisko rodzica w danej sprawie, bo to powoduje, że nie czują się sami w decyzjach, nawet jeśli tylko oni je podejmują. Nie czują się samotni i opuszczeni.
Tę nową rolę rodzica, która polega na troskliwym i pełnym miłości przewodnictwie opartym na prawdziwym, szczerym i empatycznym dialogu, Jesper Juul nazywa sparingpartnerstwem. Ja ją nazywam przyjacielskim przewodnictwem. W praktyce chodzi o to, by w sytuacji, kiedy dziecko wraca do domu dwie godziny później, niż się z nami umówiło, nie reagować automatycznie pod wpływem złości czy frustracji i karać szlabanem na wyjścia przez kolejny tydzień, tylko otworzyć się na rozmowę o tym, co takiego spowodowało, że nastolatek nie wrócił o czasie, i jednocześnie powiedzieć, jak się z tym czujemy, jaki to ma wpływ na zaufanie, jakim możemy go obdarzyć, oraz jak się ma do tego nasza potrzeba dotrzymywania umów. A następnie wspólnie ustalić, jak możemy w kolejnej takiej sytuacji uwzględnić zarówno potrzebę swobody i samostanowienia nastolatka, jak i naszą potrzebę troski i polegania na wzajemnych ustaleniach.
RODZIC JAKO PRZEWODNIK
Dorastanie polega na przejściu od całkowitej zależności od dorosłych poprzez niezależność i samodzielność młodych dorosłych aż do wzajemnej zależności dojrzałych dorosłych.
Nastolatki nie potrzebują opieki i ochrony, której wymagają dzieci, dystansują się od rodziców i kierują się w większym stopniu w stronę rówieśników, a od nas potrzebują mądrego przewodnictwa, bezpiecznej przystani, do której zawsze mogą wrócić po wsparcie i bezwarunkową akceptację. Dorastające dziecko potrzebuje wiedzieć, że może na nas liczyć, polegać na nas, ufać nam, że może przyjść do nas po wsparcie i oczekiwać pomocy.
Nie obawiajmy się, że w ten sposób hamujemy rozwój jego autonomii i samodzielności. Niezależność jest bowiem owocem dojrzewania, a nasza rola jako rodziców to zaspokajanie dziecięcej potrzeby zależności, dopóki w pełni ono nie dorośnie. Bez zależności nie osiągnie niezależności. Dążenie do prawdziwej autonomii (a nie uzależnienia od kogoś innego) zaczyna się dopiero wtedy, gdy potrzeby zależności zostaną spełnione, a głód emocjonalny nakarmiony.
Ważne, by pamiętać o wskazywaniu dziecku drogi także, gdy staje się nastolatkiem. Wtedy też potrzebuje wsparcia w orientacji, w zapoznawaniu się ze światem i z rządzącymi nim mechanizmami, w objaśnianiu zjawisk i złożoności stosunków międzyludzkich; potrzebuje pomocy w ważnych życiowych decyzjach i dylematach. Pomimo tego, że możemy nie czuć się ekspertami we współczesnym, nasyconym technologią świecie, a nasze dzieci mają w niektórych dziedzinach wiedzę większą od nas i pod wpływem młodzieżowego nastawienia nie okazują niepewności czy zagubienia, warto, byśmy z większą niż kiedykolwiek śmiałością brali na siebie rolę przewodników dorastających dzieci. Szczególnie ważne jest prowadzanie ich pod względem tożsamości i własnej wartości: „Masz wyjątkowy dar do…”, „Masz bardzo oryginalny sposób myślenia i widzenia rzeczywistości”, „Z takimi umiejętnościami możesz zostać…”.
Pomagając im budować swoją tożsamości i świadomość własnego „ja” oraz dając im oparcie w bezpiecznej więzi, stworzymy warunki do rozwoju i osiągnięcia dorosłości i autonomii, aby potem, gdy już założą własne rodziny, mogli być z nami we wzajemnej zależności, sięgając po wsparcie oraz sami je nam oferując. By jednak nasze dzieci chciały być z nami w bliskich relacjach z wyboru, a nie z poczucia winy czy obowiązku, potrzebują się najpierw wyswobodzić i móc podejmować decyzję z miejsca wolności i autonomii. Naszym zadaniem zaś jest się na to przygotować i wspierać ich w tym wyfruwaniu z gniazda. Z miłością i ufnością.
ZAUFANIE, NAWET JEŚLI BŁĄDZĄ
Zaufanie w okresie dojrzewania jest równie ważne jak we wczesnym dzieciństwie. Wtedy chodziło o to, aby rodzic reagował na płacz niemowlęcia, bo dzięki temu dziecko uczyło się, iż dorośli są godni zaufania i może ono liczyć, że zaspokoją jego potrzeby. Teraz pytanie, które żyje w dziecku, nie brzmi: „Czy ufam mojej matce / mojemu ojcu?”, ale: „Czy matka/ojciec mi ufa?”.
Codzienne sytuacje powodują, że w nastolatku budzą się pytania związane z potrzebą zaufania jemu i jego kompetencjom:
- Czy moi rodzice wierzą, że potrafię stać się odpowiedzialną osobą?
- Czy moi rodzice uważają, że wiem wystarczająco dużo, by samodzielnie odrobić lekcje, związać się z odpowiednimi ludźmi, trzymać się z daleka od narkotyków?
- Czy moi rodzice mają do mnie zaufanie, nawet jeśli zdarza mi się błądzić i ich zawieść?
Więcej przeczytasz w naszej książce „Jak zrozumieć nastolatka”:
[product id="26714"]
Zobacz też: Pakiet poradników Serii Rodzicielskiej Natuli
Poznaj nasze książeczki Niuniuś - o emocjach małego dziecka:
[product id="23455, 25343, 25388, 23512, 23528, 24390, 24392, 23591, 23455, 23692, 24390, 24392, " slider="true"]
Poznaj naszą Serię Rodzicielską – tworząc ją myśleliśmy o tym, czego najbardziej potrzebują rodzice.