Fragment książki "Kryzys szkoły"

Wiara w siebie a poczucie własnej wartości

Przez długi czas nasze wysiłki pedagogiczne były skierowane na trzy podstawowe pojęcia: współdziałanie, odpowiedzialność społeczna i wiara w siebie.

Najpierw kryterium numer jeden było to, czy dzieci współdziałają z dorosłymi: wychowawcami, nauczycielami i rodzicami. Pedagogika tego typu miała jeden cel: posłuszeństwo. Reguły ustanawiane przez dorosłych miały być bezwarunkowo przestrzegane. Potem starano się także wykształcić w młodych ludziach odpowiedzialność społeczną, żeby wiedzieli, że innych ludzi trzeba traktować z szacunkiem i nie wolno kraść samochodu sąsiada.

Po drugiej wojnie światowej przyszedł czas na wiarę w siebie. Wychodzono z założenia, że ówczesne nastolatki przeszły tyle złych doświadczeń, że należy wpoić im więcej wiary w siebie, aby mogły odnosić sukcesy w szkole, miejscu pracy czy gdziekolwiek indziej. Uważano, że wiara w siebie jest tym czynnikiem, który sprawia, że ludziom wiedzie się lepiej.

Dzisiaj znamy jeszcze jedno ważne pojęcie: poczucie własnej wartości. Chciałbym je teraz nieco obszerniej wyjaśnić. Jego znajomość ma w ostatnim czasie duży wpływ na to, jak rodzice i nauczyciele podchodzą do dzieci i młodzieży.

Poczucie własnej wartości, nazywane też czasem samooceną, odnosi się do tego, kim jestem. Decyduje o nim to, jak dobrze siebie znam i czy rozumiem własne uczucia i postępowanie.
Wiara w siebie, nazywana też czasem pewnością siebie, odnosi się do tego, co potrafię. Zależy od moich umiejętności, od tego, jak dobry jestem w różnych dziedzinach życia.
Oba pojęcia są często mylone. Kiedyś mówiliśmy o wierze w siebie, nie bardzo wiedząc, co
mamy na myśli. Dzisiaj zdaje mi się, że częściej mówimy o poczuciu własnej wartości, ale tak samo nie bardzo wiemy, co za tym stoi.

W poczuciu własnej wartości chodzi o moje istnienie i mój stosunek do niego. To relatywnie nowe pojęcie, które powstało, kiedy zrozumieliśmy, że własne ,,Ja’’ dziecka lub dorosłego człowieka ma wielkie znaczenie dla jakości jego życia. Wcześniej niewiele mówiono o ,,Ja’’ w pedagogice. W wypadku dzieci w ogóle nie było tematu, ponieważ uważano, że ich zadaniem jest dostosowywać się i być posłusznym (a więc stłumić swoje ,,Ja’’). Dlatego pracowano nad ich wiarą w siebie, ale nie nad poczuciem własnej wartości.

Jeśli chodzi o wiarę w siebie, to jest ona związana i ograniczona do określonych umiejętności. Na przykład, mogę wierzyć w siebie jako dobry piłkarz, utalentowany muzyk, świetny kucharz albo godny zaufania przyjaciel. Ale z doświadczenia wiemy, że wiara w siebie nie jest lekarstwem na wszystko. Wielu nastolatkom nie pomaga być zadowolonym z życia, mimo że intensywnie pracują nad jej wzmacnianiem. To dlatego, że brak im wewnętrznego przekonania, że są porządnymi, dobrymi ludźmi – brakuje im poczucia własnej wartości. Jest to pewność, że znam i rozumiem samego siebie.

Kiedy współdziałanie i relacje są udane?

Od dobrych dwudziestu lat wiemy, że dzieci także mogą przechodzić kryzysy życiowe, co wcześniej niejednokrotnie podważano. A jednak wiele dzieci i młodych ludzi rzeczywiście coś takiego przeżywa. Każdy, kto zmaga się z traumą, ma obniżoną witalność, zdolność działania, radość życia, poczucie przyjemności i jakości życia.

Dlatego jeśli chcemy właściwie wspierać nasze dzieci i młodzież, musimy zacząć od egzystencjalnej płaszczyzny ich życia. Co znowu oznacza, że najpierw trzeba zdobyć ich zaufanie, bez którego nie dopuszczą nas do siebie.
A często mają bardzo złe doświadczenia z dorosłymi. Dlatego osoby, które pracują z dziećmi i młodzieżą, muszą osobiście zapracować na takie zaufanie, i to w każdej relacji z osobna. Sam fakt, że jest się nauczycielem, pedagogiem albo psychologiem, nie daje automatycznie tego przywileju.

Pamiętam historię czternastoletniej dziewczynki, nazwę ją Pia, która żyła z pijącą matką i dwoma starszymi braćmi. Jeden z nich także nadużywał alkoholu, a drugi był uzależniony od narkotyków. Obaj nie mieszkali już w domu. Dziewczynka nie miała specjalnych problemów w szkole, ale władze lokalne dowiedziały się o jej sytuacji rodzinnej i zadecydowały o przeniesieniu jej do rodziny zastępczej.

Decyzja zapadła bez żadnej konsultacji z zainteresowanymi osobami, dlatego było to klasyczne biurokratyczne nadużycie. Matka z córką umówiły się, że złożą zgodne oświadczenia w urzędzie, i udało im się przekonać władze, iż problemy w ich rodzinie należą już do przeszłości. Urząd do spraw młodzieży odstąpił więc od realizacji swojej decyzji.
Pewnego dnia matka znowu zaczęła pić, a potem wprowadził się do domu jeden z braci. Pia wiedziała, że nie będzie w stanie mieszkać w takich warunkach, więc sama wystąpiła do władz z prośbą o mieszkanie zastępcze. Ponieważ prawo nie przewiduje mieszkań zastępczych dla czternastolatek, więc zaproponowano jej miejsce w ośrodku opiekuńczym dla młodzieży – i Pia tę propozycję przyjęła. Trzy miesiące później byłem w tym ośrodku na superwizji i dowiedziałem się, że z dziewczynką są duże problemy, ponieważ często nie wraca na noc.

Czego możemy nauczyć się z tego przykładu? Mamy nastolatkę, która przejawia skrajnie wysoką odpowiedzialność za swoją matkę i braci. Wszyscy ciągle przychodzą do niej, żeby opowiadać o swoich problemach, ale nie ma nikogo, kto chciałby jej wysłuchać, gdy sama potrzebuje pomocy. Jej przyjaciele też zawsze mogą na nią liczyć.

W tym okresie zaczęła nawiązywać znajomości z mężczyznami w wieku od dwudziestu pięciu do trzydziestu lat, co było zresztą zrozumiałe.
Z dumą twierdziła, że wciąż jest dziewicą, ale widać było, że jej przyjaciele ją wykorzystują, bo wzywali ją tylko wtedy, kiedy mieli jakieś problemy i potrzebowali słuchacza. Nocowała wtedy kilka dni u nich, a potem wracała do ośrodka.

W ośrodku jednak takie zachowanie nie było akceptowane. Nazywano to ,,ucieczką’’. W trakcie superwizji zwróciłem uwagę tamtejszych pedagogów, że Pia nie ucieka z ośrodka, tylko opuszcza go na jakiś czas, żeby pomóc znajomym, którzy jej potrzebują. Jednak coś takiego było naruszeniem regulaminu, karanym przez usunięcie z ośrodka na stałe. W moich oczach było to stuprocentowo biurokratyczne ,,rozwiązanie’’ problemu.

Powiedziałem, że jeśli ośrodek chce stawiać sprawę na ostrzu noża, to równie dobrze dziewczyna może od razu się wyprowadzić. Uważałem, że lepiej by było, gdyby z czystym sumieniem mogła nocować na zewnątrz, wcześniej informując o tym któregoś z opiekunów. Opiekunom jednak 120 poradziłem, żeby jej to odradzali. Wszyscy patrzyli na mnie jak na wariata, bo przewidywali, że następnego dnia reszta podopiecznych wystąpi z takim samym żądaniem.

Inni oglądali także:

Wystarczająco dobre życie
Wystarczająco dobre życie
59,00 zł
Dlaczego płaczemy?
Dlaczego płaczemy?
40,00 zł
szt.
Dźwięki. Pierwsza książeczka kontrastowa malucha
Dźwięki. Pierwsza książeczka kontrastowa malucha
9,99 zł 9,29 zł
szt.
Jak zrozumieć małe dziecko
Jak zrozumieć małe dziecko
54,99 zł
szt.
Od kłótni do zgody. Jak radzić sobie z konfliktami
Od kłótni do zgody. Jak radzić sobie z konfliktami
24,90 zł 21,91 zł
szt.
Granice dzieci i dorosłych
Granice dzieci i dorosłych
54,99 zł
szt.
Uwaga! Złość
Uwaga! Złość
54,99 zł
szt.
Wild child, czyli naturalny rozwój dziecka
Wild child, czyli naturalny rozwój dziecka
59,00 zł
szt.
Połóg. Pierwszy rok życia rodzica
Połóg. Pierwszy rok życia rodzica
54,99 zł
szt.
Motyle i gąsienice. Młodzi przyrodnicy
Motyle i gąsienice. Młodzi przyrodnicy
19,99 zł 17,59 zł
szt.
Kołysanki
Kołysanki
40,00 zł
szt.
Czwarty trymestr ciąży
Czwarty trymestr ciąży
57,00 zł 53,00 zł
szt.
do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper Premium