
Kto zostaje główną figurą przywiązania?
W pierwszych miesiącach życia dziecięce „wrota przywiązania” stoją otworem. Osoby wrażliwie troszczące się o dziecko w tej delikatnej fazie stają się głównymi figurami przywiązania – czyli osobistymi faworytami niemowlęcia. Zazwyczaj są to matka i ojciec.
Przeczytaj fragment książki „Wild child, naturalny rozwój dziecka”
[product id="25233, 27396"]
Im bardziej określona staje się więź, tym wyraźniej małe dziecko zaczyna sygnalizować, że w razie smutku chce być pocieszane wyłącznie przez konkretne osoby: włącza się bojaźń przed obcymi. Zazwyczaj dzieje się to około ósmego miesiąca życia (stąd też określenie „kryzys ósmego miesiąca”). Bojaźń ta jest dowodem na to, że nastąpiło wdrukowanie. Wdrukowanie specyficznego i jedynego w swoim rodzaju sposobu rozmowy matki i ojca z dzieckiem, sposobu pocieszania go i kochania, wdrukowanie zapachu rodziców, ich głosów, twarzy osób najbardziej zaufanych. Nazywamy je również perceptual narrowing, czyli zwężeniem percepcyjnym.
Ma to sens, ponieważ w drugiej połowie pierwszego roku życia dzieci stają się coraz mobilniejsze. Zaczynają pełzać lub raczkować – istotna jest więc wiedza, do kogo się przynależy. Bojaźń przed obcymi stanowi mechanizm ochronny, bo to, co obce, może okazać się niebezpieczne. Dzięki temu dziecko – pomimo uzyskania nowych umiejętności i mimo naturalnej ciekawości – nie staje się brawurowo odważne. Również małe dzieci boją się obcych i wycofują się, gdy pojawia się coś nowego i nieznanego. Dzieje się to przykładowo wtedy, gdy jakaś osoba charakteryzuje się zewnętrznymi cechami, których dziecko nie zna ze swojej rodziny – choćby mówi niskim głosem, ma brodę czy duże okulary.
Kto chce należeć do pierwszej ligi dziecka, wnosi czas i wrażliwość
Hierarchia więzi informuje o tym, jakie figury przywiązania istnieją w życiu dziecka i jakie pozycje zajmują. Małe dziecko jest w stanie przywiązać się emocjonalnie do około czterech osób.
W pierwszym roku życia figurą przywiązania numer jeden zazwyczaj jest matka, zaraz po niej ojciec, starsze rodzeństwo i dziadkowie. Ale jeśli oboje rodzice od początku jednakowo troszczą się o dziecko – ojciec przykładowo ogranicza swój czas pracy lub pracuje z domu – pojawiają się duże szanse na to, że w hierarchii więzi oboje będą znajdować się mniej więcej na tym samym poziomie. Spędzanie czasu z niemowlęciem, a potem również z małym dzieckiem jest więc istotnym czynnikiem sprzyjającym nawiązywaniu więzi.
Kolejne kryterium to wrażliwość: dziecko zwraca się ku temu rodzicowi, który odpowiada na jego potrzeby. Im mniejsze dziecko, tym ważniejsze jest, aby osoba numer jeden była dostępna. Jest to w tym momencie ktoś, kto może dać niemowlęciu najwięcej bezpieczeństwa i bliskości.
Dynamika w systemie rodzinnym – gatekeeping i wycofanie
Hierarchia więzi jest klarowna i w złożony sposób zakorzeniona w systemie rodzinnym.
Może się zdarzyć, że jeden rodzic – często nieświadomie – trzyma drugiego na dystans od dziecka, gdyż dla poczucia jego własnej wartości niezwykle ważne jest, by być dla syna czy córki numerem jeden. Nazywamy to gatekeepingiem: niczym ochroniarz (po angielsku gatekeeper) taka osoba próbuje zapobiec sytuacji, w której jeszcze ktoś poza nią nawiąże z dzieckiem równie wartościową więź. Przykładowo rodzic ten przejmuje wszelkie zadania pielęgnacyjne: „Ach, zostaw, ja już to zrobię”, jeszcze zanim drugi w ogóle będzie miał szansę zareagować.
Jeśli natomiast któryś z rodziców ma za sobą negatywne doświadczenia związane z rozwojem i więzią, które nie zostały przepracowane, możliwe, że budowanie relacji z dzieckiem przyjdzie mu z trudem. Rodzic taki może się wycofać – często nieświadomie – w codzienne obowiązki, w wyniku czego partner czy partnerka stanie się główną figurą przywiązania dla dziecka. Takiemu stanowi rzeczy dodatkowo sprzyja postawa gatekeepera u drugiego rodzica. Zachowania obu stron w tej sytuacji wzajemnie się wzmacniają.
Nawet jeśli duża część tych mechanizmów przebiega podświadomie, w dalszej perspektywie mogą one ograniczać funkcjonalność systemu rodzinnego. Wiele dzieci nie wypowiada bezpośrednio swoich preferencji. Wyrażają je, dając znać, że chcą, aby rodzic znajdujący się w danej chwili najwyżej w skali „ulubienia” kąpał je, czyścił im zęby i kładł do łóżeczka. Albo kiedy się skaleczą, wyciągają rączki do numeru jeden, nawet jeśli oboje rodzice są dostępni. Dobrze, jeśli wtedy drugi rodzic nie czuje się zraniony („Jestem nieważny”) i nie wycofuje się, lecz wykazuje zaangażowanie i opiekuńczość. Gdy rodzice przyglądają się swojemu zachowaniu z refleksją, może skorzystać na tym cała rodzina. Wynikiem będzie silniejsza więź wszystkich jej członków i odciążenie poszczególnych z nich.
Więcej przeczytasz w naszej książce „Wild child, naturalny rozwój dziecka”
[product id="25033"]
Wasze opinie o naszej książce:
Zobacz też: Pakiet poradników Serii Rodzicielskiej Natuli